Pierwszy etap odbył się jeszcze w ciągu dnia. Start w Żaganiu, meta w Krzywańcu - koło zapory. Drugi na trasie Krzywaniec - Dychów, odbywał się nocą, ale w kanale Bobru. Dzienny etap miał wszystkich wprowadzić w atmosferę spływu i ułatwić wzajemne poznanie się jego uczestników. Tak też się stało. W Krzywańcu, koło zapory, wszyscy już byli w dobrej komitywie. Był to zabieg organizatorów warunkujący zorganizowanie konkursu na najpiękniej udekorowany do etapu nocnego kajak. Ponieważ działo się to w okresie przesilenia wiosennego, głównym motywem dekoracyjnym były wianki.
Trud był ogromny. Całe popołudnie trwała realizacja najbardziej wymyślnych pomysłów. Byli tacy, którzy przebiegle przygotowali w domach lampiony, inni mieli ze sobą kilometry sznurka, a jeszcze inni postawili na to co mieli i niczym Mc Gywer tworzyli " z niczego". Właśnie te kajaki, które udekorowano darami lasu i okolicznych łąk, wyglądały najciekawiej i zdobywały najwyższe oceny jurorów. Komisja szybko uporała się z wyborem trójki uczestników, którzy mieli stanąć na podium. Potem tylko pamiątkowe zdjęcia i ruszamy do Dychowa.
Kanał Bobru, to wybetonowana "autostrada" o szerokości około dwudziestu metrów i długości dwudziestu kilometrów. Ponieważ stanowi jednocześnie zbiornik dla elektrowni wodnej, więc podczas piętrzenia wody tworzy się cofka i nurt jest niemal niewyczuwalny. Nikt zatem nie dziwił się, że taki niewielki odcinek "męczyliśmy" do szóstej rano, bawiąc się przy tym jak dzieci lampionami i płonącymi pochodniami, śpiewając przy tym do rana. Organizatorzy mieli rację. To była atrakcja!
Dekoracja kajaków
Niewyspani, ale szczęśliwi, pełni nowych wrażeń wróciliśmy do domów, by przygotowywać się do następnego wypłynięcia na szlak, a to miało nastąpić niebawem.
0 komentarze:
Prześlij komentarz