sobota, 9 grudnia 2017

Słowenia - Piękna, przyjazna i uporządkowana - cz.V

Wrzesień 2017.

Na Bled poświęciliśmy półtora dnia. Wystarczyło, żeby zobaczyć główne atrakcje tego pięknego miasteczka. Wieczorem zanurzyliśmy się w klimat uzdrowiska i siedząc na tarasie kawiarni, zbiegającym do brzegów jeziora, chłonęliśmy widoki, zapachy i całą atmosferę tego miejsca. Coś fantastycznego!

Wszyscy to znają. Co dobre, szybko się kończy. Mieliśmy w planie odwiedzenie wybrzeża Słowenii. Jest krótkie, ale bardzo malownicze, jak głosiły przewodniki. Mieliśmy do wyboru Piran i Koper. Wybraliśmy tę drugą możliwość, ze względu na to, że do miasta Koper można było wjechać samochodem, a my mieliśmy zapakowany bagażnik, więc pozostawienie auta na prawie dwie doby na parkingu za miastem, bez dozoru, nie wchodziło w grę. Wybór okazał się dobry.  Miasto okazało się bardzo piękne, z tradycjami i malowniczo położone.

Port Koper
Koper jest miastem portowym. Stąd do granicy z Włochami jest tylko "żabi skok" Ciekawe jest to, że  umiejętnie połączono tu tradycję z nowoczesnością. Port jest na wskroś nowoczesny, ale przylega do staromiejskiej dzielnicy, co w żaden sposób nie przeszkadza. Miejscowi włodarze zadbali o turystów. Do ich dyspozycji jest biuro informacji turystycznej, także darmowy internet (Wi-FI) obejmujący swoim zasięgiem całe stare miasto i port.
Nadmorski skwer
Tu można dotknąć Adriatyku
Port jachtowy, a właściwie to jego mała cząstka

Staromiejska uliczka. Swoiste "Centrum Handlowe"
Przyjemnie i przytulnie, choć gwarno
W tle urokliwa miejska fontanna. Baaardzo stara!
Kamienica w rynku, chociaż z nazwy to jest...
Czas płynie, a tu tęsknota za minioną epoką, jak na dłoni!
Z portu, a właściwie z galerii widokowej na port, do rynku można dojść tą właśnie uliczką.

A bywa (jak podczas naszego pobytu), że w porcie zatrzymują się takie oto olbrzymy.
Widok ze wspomnianej galerii.

Kolejny przykład na to, że Słoweńcy są mili. Sami zaproponowali, że zrobią nam zdjęcie pod tymi palmami. To byli obcy ludzie. Zwykli przechodnie.
 Ciekawa roślina z pióropuszami
Marina Koper - bardzo dużo jachtów. Pogoda zaczyna się psuć.
Kamienna dłoń, jako fotel ( nawet wygodny)
Bardzo ciekawa fontanna, tuż koło mariny

Aleja palmowa i...
Platanowa
Urokliwa uliczka a tuż obok...
Nowoczesna rzeźba

 W Koprze stare miesza się z nowym. Kiedy przemierza się to miasto, widać że żyje ono od wieków swoim własnym, odrębnym tempem miasta portowego, będącego jednocześnie wizytówką, jakże pięknego i uporządkowanego, także przyjaznego kraju.
Wystawa sklepu, gdzie sprzedaje się tylko białe i czarne.
Wszystko z wełny.
U Marii
Trattorię  "U Marii" znaleźliśmy przypadkiem, szwędając się po mieście bez określonego celu. Ani szyld, ani wejście nie zachęcały do odwiedzin tego lokalu. Ula, wiedziona jakimś chyba damskim instynktem, może intuicją, postanowiła tam wejść. Lokal ni to bar, ni to restauracja. Ze skromnymi stolikami. Za kontuarem pani w wieku (Przepraszam Mario, że liczę Pani wiek) jakoś po siedemdziesiątce. Bardzo miła i ciepła osoba. Posadziła nas przy jednym ze stolików, wypytała co byśmy chcieli zjeść i przyniosła. Było tego tyle i tak smacznie, że nie udało nam się zjeść do końca. W dodatku, kiedy przyszło do płacenia, spotkała nas miła niespodzianka. Było bardzo tanio! To prawda. W Koprze najlepiej jedliśmy, piliśmy najlepszą kawę, mieliśmy najlepszy nocleg, a wszystko to za bardzo umiarkowaną cenę. Kocham Koper! Kocham Słowenię!

Kiedyś ustaliłem sobie swoje własne kryterium oceny czy mi się dany kraj, miejsce, miasto podoba, czy nie. Kiedy dojdę do wniosku, że mógłbym tam mieszkać, to znaczy, że mi się to miejsce podoba (tak było z Bratysławą), jeśli uznam, że chciałbym tam mieszkać, to znaczy, że mi się to miejsce bardzo podoba! W Słowenii CHCIAŁBYM MIESZKAĆ!

Ostatnie spojrzenie na Adriatyk w Koprze. Wyjeżdżamy do Włoch.
Pogoda się psuje.

Bardzo chciałbym jeszcze raz mieć możliwość spędzenia urlopu w Słowenii. Może kiedyś się uda?

0 komentarze:

Prześlij komentarz