piątek, 17 listopada 2017

Słowenia - Piękna, przyjazna i uporządkowana - cz.I


Wrzesień 2017
Idąc za radami blogerów, po przeczytaniu ich postów, postanowiliśmy z żoną, tym razem nie traktować Słowenii, jako kraju tranzytowego, lecz jako cel wyprawy. Mieliśmy do dyspozycji dziesięć dni. Pochyliłem się nad mapą Europy i doszedłem do wniosku, że nie od rzeczy będzie, jeśli zrobimy sobie wycieczkę objazdową przez Czechy, Austrię, Słowenię (tu zatrzymamy się na dłużej) potem Włochy, głównie Wenecja, ponownie Austria. Niemcy i do Polski. Tak też uczyniliśmy. Przejechaliśmy około 2800 km. Nocowaliśmy w obiektach, rezerwowanych przez Booking.com
Wyjechaliśmy w piątek rano i po przejechaniu około 900 km, w tym piękną trasą przez Alpy, jadąc przez liczne (chyba z pięćdziesiąt) tunele, w tym trzy ponaddziesięciokilometrowe, dotarliśmy do słoweńskiej miejscowości Ptuj.

Zamek i stare miasto Ptuj, widziane z mostu na Dravie
Alpy w Austrii widziane z okien samochodu
Wlot do kolejnego tunelu

W trasę, szczególnie tak długą, staramy się ubierać wygodnie, toteż, zamiast paska do spodni, przywdziałem o wiele wygodniejsze szelki. Na to sweter. Droga minęła bez jakichkolwiek przygód. Kiedy w miejscu noclegu rozpakowaliśmy walizki, Ula postanowiła odpocząć w pozycji horyzontalnej, ja zaś uznałem, że koniecznie muszę się przejść i to dość intensywnie, bowiem kilkugodzinne, statyczne siedzenie za kółkiem, też mnie zmęczyło. Odreagowałem więc dynamicznie, wspiąłem się na dziedziniec zamku Ptuj, przeszedłszy przedtem sporą odległość dzielącą miejsce noclegu od zamku. Nie żałuję!

Pierwsza panorama zamku z prawobrzeżnego Ptuja

- co to, każdy widzi.
Kino leży już w lewobrzeżnej części miasta. Właściwie już na terenie starówki.
Przez Dravę można się przeprawić przez most drogowy, który akurat w tym czasie był w remoncie, oraz przez kładkę dla pieszych i rowerów. Rzeka Drava jest żeglowna i w tym miejscu dość szeroka, chyba szersza niż Odra w Cigacicach.
Widok z dolnego dziedzińca zamku

Kiedy tak sobie chodziłem po tym dziedzińcu, co chwilę mnie pozdrawiano w języku niemieckim. Zdziwiłem się, aż przyszła mi do głowy myśl, że wyglądam jak rasowy Bawarczyk. Solidnie zarysowany brzuszek, i te szelki! Było ciepło, więc zdjąłem sweter, no i nic dziwnego, że słyszałem ciągle guten Tag!

Następnego dnia, po śniadaniu poszliśmy już oboje, na długą wycieczkę po mieście.

Ptuj, to bardzo stare miasto, które powstało jeszcze za czasów rzymskich, ale nie będę przytaczał wiadomości, które każdy może znaleźć w przewodniku. Pokażę tylko migawki z naszego spaceru po tym pięknym mieście.

Na tym budynku zachowano ślady poprzedniego, bardzo starego!
186r. naszej ery.

Staromiejska uliczka

Pręgierz miejski o specyficznym kształcie. Budowla z II w.n.e.

Klimat starych miasteczek

Kolumna św. Floriana, przed nią happening jednego z miejscowych artystów.

Obecny ratusz - góra
Ratusz - dół
Nie udało się zrobić jednego ujęcia, z powodu braku dogodnej pozycji do fotografowania.
Kościół farny p.w. Św. Jerzego (XI - XV W.)
Figura patrona  znajdująca się w kruchcie
 kościoła.

Jedna z dróg na zamek

Widok na zamek górny z dziedzińca dolnego

Ptuj widziany z dziedzińca zamkowego
Inne ujęcie

Piękny zamek górny

Rzut oka na Dravę z dziedzińca górnego

Dziedziniec dolny, widziany z dziedzińca górnego

Muszę przyznać, że podróż w tak piękne miejsce, była strzałem w dziesiątkę. Ptuj odcisnął w naszych sercach trwały ślad. Szczerze zachęcam do zwiedzania tego miasta, tym bardziej, że prowadzi do niego autostrada (A4, w/g oznaczeń słoweńskich).

To był początek naszej podróży. Zachęcam do czytania kolejnych części.

0 komentarze:

Prześlij komentarz