Lublana Nie chciała nas! Padało i padało. Straciliśmy nadzieję, że ją zwiedzimy. Poszliśmy na cztery godziny w deszczowe miasto. Zdjęcia w poprzednich postach. Nadszedł dzień, w którym postanowiliśmy wyjechać w kierunku kolejnej "sztandarowej" propozycji Słowenii, miejscowości Bled.
W Słowenii wszędzie jest blisko. Biorąc pod uwagę fakt, że wszystkie drogi są tam doskonałej jakości, przemieszczanie się miedzy miejscowościami zajmowało najwyżej dwie godziny.
Z Lublany do wypoczynkowej miejscowości Bled, usytuowanej w malowniczej kotlinie Alp Julijskich, jechaliśmy krótko, ale z jakże pięknymi widokami! Po wyjechaniu z któregoś z kolejnych tuneli (po pewnym czasie tak nam spowszedniały, że przestaliśmy na nie zwracać uwagę) ukazały nam się ośnieżone!!! ( przypominam, że to była połowa września) turnie Alp Julijskich, znak, że do Bled jest już blisko. W istocie tak było. Po kilku minutach ujrzeliśmy drogowskaz z nazwą miejscowości. Po chwili naszym oczom ukazał się cudowny widok jeziora z malowniczą wyspą, na której usytuowano kościółek. Bajeczny widok!
Jezioro Bled z jego malowniczą wyspą
Postanowiliśmy najpierw "zamustrować się" na nocleg. Było zbyt wcześnie. Wykorzystaliśmy więc czas na pieszą wędrówkę na zamek Bled, który sam w sobie jest wspaniałą atrakcją, a dodatkowo, z jego dziedzińców, rozciągają się przecudne widoki.
Zamek Bled
Furta zamku
Jedna z bastei. W tle szczyt Alp Julijskich
Selfie na dolnym dziedzińcu
Górny dziedziniec zamku
Eksponaty muzeum we wnętrzu zamku
Rzut oka z zamku na uzdrowisko Bled
... no i najpiękniejszy szczyt w okolicy
Wróciliśmy do miejsca zakwaterowania i nadal było przed czasem. Postanowiliśmy więc odwiedzić jeszcze jedna atrakcję tej miejscowości. Wąwóz Vintgar z malowniczym potokiem płynącym na jego dnie.
Turystyczna mapa okolic Bled z zaznaczonymi rejonami naszych działań
Wspinaliśmy się doń z miejscowości Zasip
Po drodze mijaliśmy ukwiecone łąki
Schodziliśmy w dół, by za chwilę wspinać się stromo pod górę.
Wreszcie usłyszeliśmy huk tego wodospadu
... i tego
Wydało nam się, że słyszymy sygnał przejeżdżającego pociągu. Rzeczywiście tak było. po jakimś czasie doszliśmy do kamiennego mostu wiszącego wysoko nad wąwozem.
Wszechobecny hałas wody i mgiełka wilgoci snująca się po wąwozie, także niesamowicie piękne i urzekające widoki, kazały nam to miejsce porównywać z urzekającą, niepowtarzalną urodą Plitwic w Chorwacji.
Wracając podziwialiśmy takie oto piękne widoki
Wydało nam się, że słyszymy sygnał przejeżdżającego pociągu. Rzeczywiście tak było. po jakimś czasie doszliśmy do kamiennego mostu wiszącego wysoko nad wąwozem.
Wszechobecny hałas wody i mgiełka wilgoci snująca się po wąwozie, także niesamowicie piękne i urzekające widoki, kazały nam to miejsce porównywać z urzekającą, niepowtarzalną urodą Plitwic w Chorwacji.
Wracając podziwialiśmy takie oto piękne widoki
W tytule napisałem, że Słowenia jest przyjazna. Rzeczywiście. Podczas naszego tu pobytu, kontaktowaliśmy się z miejscowymi ludźmi. Zawsze chętnie i przyjaźnie z nami rozmawiali, korzystając ze wszystkich znanych im języków, a także z formy 3D ( na migi). Przy tym byli zawsze szczerzy i uprzejmi, do granicy wylewności. To piękny kraj i bardzo mili ludzie!
0 komentarze:
Prześlij komentarz