piątek, 11 listopada 2016

Odrzańskie reminiscencje




    Kucyk stał w cigacickim porcie gotowy do drogi. Na rufie powiewała dumnie bandera.

Bandera na jachcie KUCYK

   Niedawno dokonano mu wymiany silnika na nieco większy i czterosuwowy. Teraz ma całe trzydzieści koni mechanicznych do swojej dyspozycji. Nie, nie stał się kucykiem wyścigowym. Nadal jest statecznym, spacerowym stateczkiem. Kucyk dostał też nowy tent nad kokpitem, dzięki czemu, jego pan nie musi już prowadzić go w strugach deszczu lub w upalnym słońcu.


   Kucyk lubi się przemieszczać i lubi spotykać inne statki po drodze. Najbardziej jest dumny z tego, kiedy mija się z zawodowcem.
   Pewnego majowego dnia, jego pan wymyślił, że opłynie ten nowo zainstalowany silnik. Kucyk zarżał po swojemu i z wdziękiem opuścił swoją stajnię, czyli port w Cigacicach. Kiedy wychodził na Odrę, ponownie zarżał z cicha, jakby ucieszył się z tego widoku. Razem z jego panem, pana żoną i córką popłynęli do ulubionego ich miejsca, ujścia rzeczki Ołobok do Odry. Było miło.

 Ołobok wpada w objęcia Odry

    Lekki wiaterek wiał od rufy wspomagając te trzydzieści koni mechanicznych. Ochoczo parli do przodu, by w półtorej godziny pokonać osiemnaście kilometrów dzielące port w Cigacicach od ich celu. Słońce, choć chyliło się już ku zachodowi, paliło nadal mocno i świeciło sternikowi w oczy. Kucyk miło wspominał pana Józia, który pomógł mu w odzyskaniu wigoru i uleczył jego chore kopytka (czyt.–naprawił uszkodzoną spodzinę silnika). Rwał więc do przodu, co kucyk wyskoczy i chętnie wyglądał zza każdego meandra rzeki w przyszłość.

    Ołobok, to czysta rzeczka wpadająca na 489 kilometrze do Odry. Wokół tej rzeczki rosną stare wierzby płaczące, olchy, dęby, brzozy i wiele innych gatunków drzew. 

 Tam śpiewają ptaki

W ich konarach gnieżdżą się liczne gatunki ptaków śpiewających, a na łęgach, w porastających je trawach można spotkać cietrzewie, kuropatwy, także dziko żyjące bażanty. Jeden z nich porwał się z trawy wprost spod nóg spacerujących tam pana Kucyka i jego córki, tak że się ogromnie wystraszyli.

 
Dalej dzięcioł wystukiwał swoje perkusyjne „kawałki”.


   Ocean traw pochylał się przy lekko wiejącym wietrze. Bukiety dziko rosnących róż, także dzikiego bzu urozmaicały krajobraz. 


Wokół roznosiła się niebiańska woń, jakby ktoś uperfumował powietrze. Nad wszystkim pochylało się błękitne, nie skażone nawet najmniejszą chmurką niebo.    
   Gołąb z lotów, zobaczywszy człowieka, postanowił odpocząć chwilę, czując się w jego towarzystwie bezpieczny. Wokół latały myszołowy i rybołowy. Mógłby się stać łatwym ich łupem, toteż przezornie wolał odpocząć w zasięgu ludzkiej jurysdykcji.


   Napił się wody, chwilę posiedział na przyziemnej gałęzi i odfrunął, spełnić swoja gołębią misję.
   Jakiś statek w pośpiechu minął przycumowanego Kucyka, tak, że nie zdążyliśmy poznać nawet jego nazwy, widać bardzo spieszył się do Szczecina.
   Następnego dnia, około dwunastej w południe, pan Kucyka postanowił się przemieścić i cmoknął na swojego rumaka, ten ochoczo wysunął swój dziób w kierunku płynącej nań wody i ruszył stępem w górę rzeki. Ponieważ nikomu, nigdzie się nie spieszyło, więc z szybkością spacerową około 5 km/godzinę płynęliśmy w stronę Cigacic.
    Nagle zza zakrętu, w dole rzeki wyłonił się jakiś statek. „Zawodowiec” skonstatowaliśmy. Gdy się nieco zbliżył, poznaliśmy charakterystyczną sylwetkę pchacza. Szedł z dużą prędkością pod prąd. Po chwili zdołaliśmy poznać specyficzny, znajomy nam „kurnik” a wręcz „kurniczek”(to taka mała, dodatkowa, podnoszona na wysięgniku, sterówka) pana kapitana Sz. Tak, to był „Domil-2”.

doganiający nas pchacz
 Przy wyprzedzaniu, jego sternik (a nawet dwaj, bo jeden był w sterówce właściwej, drugi we wspomnianym „kurniczku”) pomachali do nas przyjaźnie dłońmi. Ponieważ czujemy się współtowarzyszami, wodniakami, również przyjaźnie odmachaliśmy rękoma.


    Po drodze do swojej stajenki, Kucyk mijał jeszcze trzy łódki. Jedną żaglówkę i dwie motorówki, płynące w dół rzeki. To były równie sympatyczne spotkania.
    Całą eskapadę, wszyscy: nasza rodzina i ukochany Kucyk uznali za bardzo udaną. Najbardziej ucieszył się pan Kucyka, kiedy zajrzał po powrocie do baku i stwierdził, że nowy silnik zużywa znacznie mniej paliwa od poprzedniego, przy tym jest jeszcze cichszy i nie wydziela niemiłego zapachu. Tak więc wszyscy wrócili do domu wypoczęci i szczęśliwi.


0 komentarze:

Prześlij komentarz